Warmiński niewolnik
Adam, kolega z Ornety, który aktualnie przygotowuje do publikacji przedwojenną książkę o Wormditt, znalazł tam wiersz. Wiersz ów mu się spodobał, poprosił więc mnie o ,,doszlifowanie" go do formy akceptowalnej przez ludzkie ucho, z ,,bezdusznego" tłumaczenia translatora. Oczywiście - zgodziłem się, poprosiłem o przesłanie obu tekstów (oryginalnego i tłumaczonego). Jeszcze mi tego nie dosłał, cierpliwie czekam. I w tym oczekiwaniu pojawiły się igiełki zazdrości: jakaś Niemka napisała o swojej i naszej krainie, a ja to co - gorszy ? Gwoli jasności - w najmniejszym stopniu nie podważam ich prawa do traktowania Warmii jako ich ojczyzny. Tak samo ona ich, jak nasza. Więc napisałem i ja.
Mówią, że jest coś w tej krainie,
Coś, co ją czyni wyjątkową.
Pewnie są i piękniejsze, inne –
gdzie bajecznie i kolorowo.
Co takiego w niej niezwykłego?
Że w jasyr bierze, że zniewala?
Że czyni ze mnie poddanego,
że mi zapomnieć nie pozwala?
A ja – wdzięczny - jarzmo przyjmuję,
wraz z miłością: szczerą, bezdenną.
Nie rozważam, nie kalkuluję –
niepisane warmińskie lenno.
W zamian: moje te krajobrazy,
mgła poranna na pajęczynach,
kapliczki, jary, polne głazy,
błądzące rzeki po dolinach.
I ziemia – historią spętana,
i tchnienie historii z tej ziemi.
Jak nuta ledwie usłyszana,
ten szyfr – kodowany, tajemny.
Noce spędzone przy ognisku,
spławik przy trzcinach przynurzony,
owadzi koncert na pastwisku,
las świtem ze snu obudzony.
I ja – jak młodzian zakochany,
ciągle niesyty tej miłości.
Wracam do Warmii jak do mamy,
bo ona zawsze mnie ugości.
Komentarze
Prześlij komentarz