Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Od zawsze

  Od zawsze byłem trochę z boku, tak jakby nieco bliżej cienia, jak kształt spóźniony w powidoku, jak aktor i widz przedstawienia.   Ja to, czy nie? – mantrą wciąż nękany jak zagubiony skądś awatar; jakby z kawałków poskładany i z tego, i nie z tego świata.   Czy więcej czułem, czy cierpiałem? Czy myśli moje ferment rodził? Czy rzeczywistość odkształcałem, czy bunt się z uległością godził?   Czy to, że tyle doświadczyłem to ma nagroda, czy ma kara? Na stole kartkę zostawiłem. Skończyłem spektakl, wrócę zaraz…

Bez tytułu

  Przetłumaczyłem wiersz. Niemiecki. Wiersz napisany przez faszystkę, dlatego,   że był nasz - ornecki, więc chyba mam sumienie czyste.   Co było w tym tak niezwykłego, że do tej pory o tym myślę, że aż tak w pamięć mi się wryło, jak zadra tkwi w moim umyśle?   Do jej świątyni się włamałem; ten wiersz nie dla mnie był stworzony. Czy tym, że coś zrozumieć chciałem czyn mój jest usprawiedliwiony?   Że też tę ziemię pokochałem, Mimo żem niegodzien – Untermensch. Z Ruskimi vaterland zabrałem, teraz jeszcze ,,rozprułem” jej wiersz.   Chyba nic złego nie zrobiłem, to skąd poczucie winy mętne? Przecież nie ja ich wypędziłem! Też twierdzę, że to było wstrętne.  

Rejterada

  Nie, jeszcze nie wszystko skończone, to nie są ostatnie akordy, choć towarzystwo przetrzebione, jeszcze zaśmieją się nam mordy!   Jeszcze wciągamy brzuch, błysk w oku, głowa do góry - dumnie, hardo. Za zdrowie pań! Do siego roku! Węgorzyk, stek, boczek z musztardą.   Jeszcze dziewczyny takie zgrabne, choć nasze dzieci takie stare… Jeszcze byś ruszył na balangę, wyłbyś: ,,Zabierzcie mi gitarę!”   Emeryturka taka cienka, czasem nie starcza do pierwszego, lecz tyś jest twardziel, ty nie pękasz. Jak to szło? - Prawy do lewego!   A kiedy będziesz tak figlował, Przy tych playbojach, rewelersach, bacz bracie byś nie przeholował: pamiętaj by zmienić pampersa.      

Napisz, proszę...

  Napisz proszę taki wiersz, no wiesz, żeby w nim była sama prawda. Wiem, że od dawna zrobić to chcesz; żeby odmienił nawet… diabła.   Żeby za serce mocno chwycił, tak, żeby tchu zabrakło w piersi. Proroctwem żeby był, wyrocznią – dziś nikt nie pisze takich wierszy…   By krew potrafił w żyłach zmrozić a w gardle bryłę lodu, gorzką. By prawdą smagać mógł, batożyć, by solą w oku był i troską.   By każdy, kto ten wiersz przeczyta, już nie był tym, kim był dotychczas. O to Cię błagam – ja łachmyta – napisz to, proszę Cię, Mieczysław…