Odbijemy
Jest takie miasteczko na Warmii, niektórzy mówią – straszna dziura. Jeśli tak uważasz – uwierz mi, że poprawi się koniunktura. Przyjdą dni ery idyllicznej, może jesienią, może wiosną, a podstrefie ekonomicznej przestaną samosiejki rosnąć. Ruszy z kopyta gospodarka, burmistrz wam basen wybuduje, malkontenci – przestańcie sarkać. Wszystko się jakoś… narychtuje. * A ja i tak kocham swe miasto i kochać go nie przestanę. Dopóki oczy me nie zgasną to orneciakiem pozostanę. My – w porodówce urodzeni, w Szpitalu Świętego Jerzego, czy tego chcemy, czy nie chcemy mamy ze sobą coś wspólnego. Coś, co nas z tym miasteczkiem łączy, jak niewidzialna pajęczyna. Coś, co nam miłość w serca sączy – jesteśmy prawie jak rodzina. A jeśli ty tego nie czujesz, nie mów, że jesteś orneciak. Ty tylko tu pomieszkujesz, Być może przez dziesięciolecia.