Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2022

Krzywym zgryzem

     Nie ja pierwszy(i nie po raz pierwszy) i nie ostatni nad tym odwiecznym dylematem się pochylam: po jaką cholerę piszę? Przecież tego nikt prawie nie czyta. Jeśli, mimo tego to robię, to znaczy, że nie robię tego dla kogoś, tylko dla siebie. Albo - liczę na to, że ta moja pisanina prędzej, czy później znajdzie jednak odbiorcę. Tę drugą opcję, jako realista raczej odrzucam. Więc, prawdopodobnie czynię to dla siebie. To prawda. Pisanie sprawia mi przyjemność i dodatkowo odczuwam satysfakcję. To po stronie plusów. Ewentualnymi minusami zajmę się później.    Co to znaczy: sprawia przyjemność? Co się za tym ogólnikiem kryje? A priori odrzucam istnienie czegoś, co niektórzy zwą ,,natchnieniem”, ,,weną twórczą”, czy jakoś inaczej. Dlaczego? Ano, gdyby coś takiego istniało, to żaden tekst, żadne dzieło nie byłoby zasługą autora.   Wszak ,,spłynęło” z … może z ,,haremu Apollina”? Czy z jakiejś ,,chmury”.    Musi jednak być coś, co w jakiś sposób inspiruje do pisania. Bo jeśli ktoś tego

KURZ

  Zbiesił się raz pewien kurz – Bezczynności dosyć już! Inni czasu nie tracą, rosną w siłę, bogacą. Coś tworzą, coś budują. Zepsute – reperują. A ja? Pełna stagnacja, totalna wegetacja… Dość już leniuchowania! Nadchodzi czas działania! Ileż mam w bezruchu trwać Ileż można? Kurwa mać! irytacji poziom wzrósł I … olbrzymi tuman wzniósł.