Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2020

BONUS

 Mieczysław Łuksza      Niechaj i mnie będzie wolno podzielić się z Wami moim szczęściem. Być może opowieść moja doda komuś otuchy i pozwoli uwierzyć, że nawet najkoszmarniejsza passa kiedyś się kończy. Ktoś powiedział, że ,,wystarczy nie kraść”. Ja uważam, że wystarczy wierzyć.     Jeśli uważasz, że baśnie, lub jak mawiają sceptycy i eurosceptycy – bajki – to opowieści dla grzecznych, bądź też niegrzecznych dzieci, to zaniechaj bracie czytania, włącz sobie telewizor i raduj zmysły swoje!     Jeśli zaś – wierzysz w mądrości ludowe, pradawne przekazy, rzeczy nadprzyrodzone – poświęć chwil kilka i poczytaj. Wydarzyło się to dawno, dawno temu, ale nie za siedmioma górami, ani siedmioma lasami, tylko tu – u nas. Byłem młody, silny i … rozgoryczony. Rozgoryczony siermiężną rzeczywistością PRL-u. Trudno nie popaść w depresję, gdy na sklepowych półkach hegemonię wiedzie ocet. I chyba… musztarda. Choć głowy za to nie dam.     Ale się nie poddawałem – wszelkimi dostępnymi możliwościami st

Uśmiech losu. Szyderczy

    Mieczysław Łuksza                                                                                  Dom na Mazurach nabyłem przez przypadek. Podczas spotkania po latach kumpel z lat młodzieńczych napomknął, że ma już dość życia na zadupiu i najchętniej przeniósłby się na stare lata do miasta. Byliśmy po dobrej wódce, więc ja mu na to, że chęcią się z nim zamienię, bo ja z kolei mam już dość życia w wielkim mieście i na stare lata chętnie przeniósłbym się gdzieś na ubocze życia, gdzie czas płynie wolniej i śpiew ptaków słychać.   Gdy kilka dni po spotkaniu zadzwonił do mnie, by dogadać szczegóły transakcji nie bardzo umiałem wycofać się z obietnicy i po krótkich, owocnych targach stałem się właścicielem stylowego domu nad jeziorem, tuż przy starym sosnowym lesie.     Chyba dobrze się stało, bo zwolniłem tempo życia, nigdzie nie musiałem się spieszyć i przede wszystkim … miałem więcej czasu na to, co w życiu lubię robić najbardziej – na pisanie. Właściwie to t