Kawa po warmińsku
Bo picie kawy przyjacielu wędzidłem może być, lub taktem. Lekceważone przez tak wielu dawno przestało być spektaklem. A szkoda! Bo niewiele trzeba, by miast kawy ,,po barbarzyńsku” skosztować odrobiny nieba – napić się kawy ,,po warmińsku”. Do tego celu jest niezbędny jakiś zakątek Warmii – zacny; swe preferencje tu uwzględnij – od ulubionych miejsc swych zacznij. Jak już wybierzesz to właściwe, zaproś na kawę kogo lubisz, bo jak to ma być osobliwe – musisz być wśród życzliwych ludzi. Kawa nie może być poślednia i koniecznie – świeżo zmielona, a tego nie możesz zaniedbać; bez młynka – impreza chybiona. Zaparzyć możesz degustare , ja – po turecku preferuję, bo mojej kawy łyków parę ,,niebiątko” w gębie gwarantuje. Żadne tam kubki, ani szklanki – będą żałosnym substytutem – porcelanowe filiżanki jedynym godnym atrybutem. Jak już raz tej kawy spróbujesz, to zawsze będziesz o niej marzył i nigdy z nie