Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

Warmiński niewolnik

     Adam, kolega z Ornety, który aktualnie przygotowuje do publikacji przedwojenną książkę o Wormditt, znalazł tam wiersz. Wiersz ów mu się spodobał, poprosił więc mnie o ,,doszlifowanie" go do formy akceptowalnej przez ludzkie ucho, z ,,bezdusznego" tłumaczenia translatora. Oczywiście - zgodziłem się, poprosiłem o przesłanie obu tekstów (oryginalnego i tłumaczonego). Jeszcze mi tego nie dosłał, cierpliwie czekam. I w tym oczekiwaniu pojawiły się igiełki zazdrości: jakaś Niemka napisała o swojej  i naszej krainie, a ja to co - gorszy ? Gwoli jasności - w najmniejszym stopniu nie podważam ich prawa do traktowania Warmii jako ich ojczyzny. Tak samo ona ich, jak nasza. Więc napisałem i ja. Mówią, że jest coś w tej krainie, Coś, co ją czyni wyjątkową. Pewnie są i piękniejsze, inne – gdzie bajecznie i kolorowo.   Co takiego w niej niezwykłego? Że w jasyr bierze, że zniewala? Że czyni ze mnie poddanego, że mi zapomnieć nie pozwala?   A ja – wdzięczny - jarzmo prz

Rydwan mój

  Owsianki miska, bułka z serem, jajko na miękko, szklanka mleka. Być nie przestałem szwoleżerem – Szkoda czasu – mój rydwan czeka.   No i co z tego, żem staruszek, dziewiąty krzyżyk już na karku, że garść tabletek łykać muszę. I tak znów pójdę dziś do parku!   Póki powłóczę kulasami - rydwanu mego nie odstawię. Mój wierny chodzik z kółeczkami – po krok ostatni – zawsze razem.   Bo dla mnie ruch to znaczy życie, mówię to zawsze doktorowi. Mych dążeń mi nie odbierzecie – wy w pełni sprawni – jeszcze zdrowi.  

Gorzka rozkosz

      Dziś zaprezentuję coś innego, niż moje dotychczasowe ,,dokonania". To nie pierwsza próba napisania czegoś trudnego, mam już przygotowane dwa wiersze na osiemdziesiątą rocznicę likwidacji Szpitala Psychiatrycznego w Kobierzynie. Oczywiście - zaprezentuję je Wam w stosownym czasie. Ciekaw jestem Waszego odbioru.                                                                                                         Z poważaniem: autor    IERF THCAM TIEBRA jak miraż wabi, Po prawej: blok 24. Wszystko, co masz, bez żalu dałbyś by przestawiły się litery.   Freiheit – nie dzisiaj, może – nigdy. Lecz, zanim to ,,nigdy” się stanie, dziś powetujesz sobie krzywdy. Dziś Frauen, Ficken, dziś kochanie.   Tyś dziś jest szczęściarz, ty masz farta: w pasiaku kupon za dwie marki – karteczka paczki fajek warta, a ile z tej karteczki frajdy.   Ilu tej kartki ci zazdrości! Ilu o tym kuponie marzy – pęka fasada moralności, lubieżny błysk się w oczach jarzy.

Chwila prawdy

  Łatwiej   jest szydzić i wykpiwać niźli powiedzieć coś o sobie. Właściwe słowa poznajdywać, aby zabrzmiało to sensownie.   Czasami warto się odważyć i zrobić bilans swego życia. Chociażby po to, żeby sprawdzić, czy nie masz czeków bez pokrycia.   Cholera jasna – znów to samo! Miałem napisać coś o sobie! Me szczere chęci coś wyssało i znowu wyszło pustosłowie…   Może dlatego, żem nie Werter, Raczej nie cierpię za miliony. Dlatego Drodzy Państwo wiersz ten taki nijaki, rozmydlony.         PS       Cierpiący za miliony - to odsiadujący długoletni wyrok za defraudację.  

Ryj w mrowisko

  Cóż to jest, ta Wasza poezja? Co to niby chwyta za serce? Czy niezbędna do niej finezja, czy wystarczą dwie lewe ręce?   I słowotok, nawet bez rymu. Bo jak rym, to już Częstochowa. Rym w liryce to żaden przymus. Lepiej zatem – nie ryzykować.   Być poetą – to takie wzniosłe I wysiłku to nie wymaga. Jak Borges – ,,poezji rzemiosło” u nas również można uprawiać.   Nawet trywialne pustosłowie można opatrzyć mianem – ,,sztuka”. Skrobnięte gdzieś tam – w Berdyczowie i niech publika sensu szuka.   A co poeta miał na myśli? Bo ,,jak naprawdę jest nikt nie wie”. Może fortunę sobie wyśni… A ,,kornik ryje dziurę w drzewie”

Ornecki wątek

          W zwi ą zku z tym, ż e blog ten powsta ł z my ś l ą o mojej kochanej Ornecie, wypada chocia ż od czasu do czasu, co ś nieco ś w tym ż e duchu napisa ć .     Uwielbiam histori ę , a w szczególno ś ci histori ę Warmii, najwi ę kszym szacunkiem darz ą c w ą tki orneckie. Szanuj ę tych, którzy kiedy ś tu mieszkali i stworzyli ten niepowtarzalny klimat, architektur ę i wszystko to, co we wstydliwej spu ś ci ź nie ofiarowa ł a nam ,,miot ł a historii”. Wychowany w miejscu, gdzie bardzo wiele ś ladów z przesz ł o ś ci zachowa ł o si ę – prawa strona Kwiatowej, to budynki, które powsta ł y oko ł o 1935r i do roku1945 mieszkali w nich ludzie, którzy musieli st ą d si ę wynie ść . Nowym lokatorom, z ró ż nych wzgl ę dów, nie bardzo zale ż a ł o na zmianie antura ż u, wi ę c dostosowali si ę do warunków zastanych.(Wiele czasu minie, zanim zaczn ą wprowadza ć   jakie ś znacz ą ce zmiany w swoich gospodarstwach. Pisz ę : gospodarstwach, bo ,,repatrianci” prócz domów otrzym

Coś o życiu

       Jak co rano w sobotę, chociaż - ,,rano" - to chyba lekka przesada, bo było około 11.00,  wyszedłem z naszą suczką ,,Gają" na przynależny jej spacer. Już przy wyjściu usłyszeliśmy muzykę. Wydawało mi sie, że to z pobliskiego stadionu ,,Cracovii", ale cóż mogło sie dziać na stadionie piłkarskim w lutym? Gdyby to było 1 stycznia - to wiadomo, ale w lutym na futbolowych stadionach zazwyczaj żadnych imprez nie ma. Po chwili okazało się, że muzyka dobiega zza sąsiedniego bloku przy ul. Fałata. Gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że przed klatką schodową, na skwerze  zebrało się bardzo liczne grono. Wśród nich również orkiestra, która była sprawcą enigmatycznej muzyki. Po chwili rozpoznałem: ,, Dwieście lat, dwieście lat - niech żyje, żyje nam". A to co?       Zdziwiłem sie niepomiernie, bo w naszej oklolicy jest zazwyczaj bardzo spokojnie i nic, prócz codzienności się nie dzieje. A tu: tłum, orkiestra, śpiewy. Po chwili zmiana repertuaru: ,,Przybyli ułani po okienk

,,Choć czas jak rzeka, jak rzeka, płynie""

     Postanowiłem podzielić się dziś z Wami wspomnieniem. Mam ten niewątpliwy komfort, że mogę to zrobić bez przekrzykiwania się, bez ,,rozpychania łokciami", bo posiadam; skromne, bo skromne, ale wierne grono tych, którzy z większym, lub mniejszym zainteresowaniem czytają to co od czasu do czasu ,,skrobnę". To bardzo cenne w dobie, już nie szumu medialnego, a raczej wszechogarniającego ,,smogu medialnego", lubo też ,,zarazy medialnej".     Z epizodem z przeszłości,  w nawiązaniu do tytułu -  zaczerpniętego, jak sie zapewne domyśliliście od nieodżałowanego  Czesława Niemena, chcę Was zaznajomić. Nie chodzi tu o jakieś wyjątkowe, czy bardzo osobiste wydarzenie, ale skoro po tylu latach pamiętam o nim, to jest ono niewątpliwie w jakiś sposób ważne.      Wydarzyło się to 52 lata temu (nie przejmujcie się, mnie kiedyś też się wydawało, że jak ktoś tak zaczyna, to znaczy, że bredzi). Na lekcji języka polskiego pani zadała nam wypracowanie do napisania: ,,Jak będzie wyglą

Z harcerskim pozdrowieniem!

  Znam takich, co twierdzą, że nie ma przypadków. Znam też takich, którzy uważają, że nic w życiu nie jest kwestią przypadku. Już miałem wyłączyć komputer po opublikowaniu posta, kiedy mnie coś tknęło, by sprawdzić od kiedy ten mój bieda-blog funkcjonuje. I co? Okazuje się, że od 1.02. 2020. Tak więc nolens volens - jest rocznica   ! Jakimś zrządzeniem losu udało sie przetrwać dwa lata. Wszyscy, którzy tu czasem zagladacie macie w tym swój udział. Za to wam serdecznie dziękuję ! Cieszy mnie, że grono nasze się rozrasta. Przybywa czytających spoza granic Polski: z Niemiec, Holandii, Rosji. Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam i liczę nie tylko na to, że  nadal będziecie wdzięcznymi czytelnikami, ale też na to, że zachęcicie do tego swoich znajomych i bliskich. Może warto. Bardzo by mnie uradowało, gdybyście wykrzesali nieco energii i zafundowali jakiś komentarz. Nawet coś niezobowiązującego: co mi się spodobało, co nie, z czym się zgadzam, co mi nie pasuje.  Bardzo chętnie podejmę pole

Ze śmiercią za pan brat II

       Dlaczego tak bardzo zależy nam na życiu? Przecież tak na nie narzekamy, tak psioczymy, złorzeczymy. A jak przyjdzie co do czego – czepiamy się tego, nieraz najnędzniejszego z żywotów z taką determinacją, z taką żądzą, że trudno sobie wyobrazić coś bardziej pożądanego.    Chyba wiem - dlaczego?   Jest taka, powszechnie krążąca opinia, że w sytuacji nieuchronnie zbliżającej się śmierci mamy możność uczestniczenia w wyjątkowym ,,seansie filmowym” -przeznaczonym tylko dla jednego widza. Ponoć w jego trakcie, w bardzo przyspieszonym tempie przebiega nam przed oczami całe nasze dotychczasowe życie. Prawdopodobnie nie jesteśmy obiektywnym krytykiem tego, co obserwujemy. Wydaje mi się, że koncentrujemy się na tym, co w tym filmie jest ,,najlepsze”, czyli: przyjemne, ciekawe, bezpieczne. W tym wyjątkowym momencie życia odrzucamy wszelkie nieprzeżyte wątki, będące dotychczas tylko w sferze naszych: marzeń, kaprysów, fantazji – mierzymy nasze życie ,,własną miarką”. Co to znaczy? Ano to,