Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2022

Spotkajmy się

  Pojedźmy gdzieś napić się kawy! Do T u ngen, lub na Oberheide (za wodociągami, nad stawem). Fundnij sobie tę małą frajdę.   Spotkajmy się gdzieś przy ognisku, całkiem niezobowiązująco: w Kaszunach, Workiejmach, w Glebiskach – pod wieczór, po zachodzie słońca.   Albo do knajpy się wybierzmy! Do Gietrzwałdu, czy do Fromborka. Tylko – broń Boże – się nie spieszmy, bo to nie żniwa, siew, czy orka.   Zafundujmy sobie ,,spontana” – czasem trzeba od życia coś brać. Bo nie każdego, proszę pana Na fanaberie takowe stać!   No i koniecznie – do Jarbasa. Ten gość to umiał od życia brać. Koneser życia – pierwsza klasa! Nie ma już z kim w 3,5,8 grać…  

Dopełniacz

  Komu dziękować za ,,cały ten zgiełk”? Dlaczego wdzięcznym należy być? Czemu pokłony musi składać człek, li tylko za to, że może żyć?   Że go zaraza nie dopadła, że nie ubił go żaden drań, że cegła mu na łeb nie spadła, że dzisiaj obiad zjadł z dwóch dań.                            *   Powiadają – trzeba w coś wierzyć! Z wyraźnym naciskiem na ,,trzeba”. Nie, nie możesz się sprzeniewierzyć, bo przepustkę stracisz do nieba.   Jakoś tak dziwnie się składa, że im mniej wie, tym bardziej wdzięczny. Jak tylko trochę wiedzy posiada, Mniej bije czołem, mniej jęczy.   Ale z przepustki nie rezygnuje – pokrętna, tchórzliwa hybryda. Przezornie się asekuruje – a nuż, widelec – glejt się przyda.

A gdzie łódź twoja ?

  Przed przeznaczeniem nie uciekniesz… A czymże jest to – przeznaczenie? Jak w coś, co brzydko pachnie, wdepniesz - to będziesz miał wytłumaczenie.   ,,Życie to suma naszych wyborów”- tak zwięźle ujął to Albert Camus. Ile w niej los wybiera mi torów, ile wyborów pozostawia mi?   Tak wiele czasu minąć musiało, tak wiele było do przebycia dróg, by serce me nie kołatało i   względny spokój bym zyskać mógł.   Życie jest jak rejs łodzią po rzekach, nawet najdłuższy rejs ma swój kres. A ile zależy od człowieka, na jakich wodach jego łódź dziś jest?   Czy nadal wartko po falach płynie, spokojnym nurtem wśród kwiecistych łąk? Czy błądzi gdzieś po jakiejś Bystrzynie, czy też wśród wirów kręci się jak bąk ?   A może już w spokojnej przystani, w cichej zatoczce, gdzie bezpieczny ląd. Gdzie czasu już nie brakuje na nic, gdzie wszędzie blisko i daleko stąd.    

Piękny pogrzeb

      Chronicznie nie lubię pogrzebów. Nie przepadam również za tymi radośniejszymi imprezami, ale to już inna bajka. Dziś przez przypadek usłyszałem pewien utwór muzyczny i przypomniał mi się pogrzeb mojego kumpla – Jarbasa.     Nie pierwszy to pogrzeb kumpla, tak się jakoś w moim życiu ułożyło, że miałem ich bez liku, aż trudno uwierzyć, że aż tyle. Ten był wyjątkowy. Dlatego o nim piszę.     Nie wiem czym sobie Jaro na taką imprezę zasłużył, nie mnie dociekać. Nie zdziwiło mnie, że na ,,ostatnie pożegnanie” przyszło tak wielu ludzi – miał Jaro swoich wrogów,   ale też miał i wielu kumpli i znajomych, którzy go lubili, bo – jak to mówią – dał się lubić. Jeżeli mowa o zdziwieniu, to na pewno dostarczył go śmigłowiec, który wylądował w pobliżu cmentarza i po chwili do licznego grona żałobników dołączyło kilku bardzo porządnie odzianych panów z bardzo oryginalnymi wiązankami pogrzebowymi. Ale to nie dlatego ten pogrzeb był taki wyjątkowy. Złożyło się na to kilka czynników.     Prz

Entropia

       Dziś trochę prozy (życia). O entropii chcę trochę pomarudzić. Nie pomylę się chyba twierdząc, że niewiele osób wie co to jest ta entropia. A może przydałaby się taka wiedza, tym bardziej, że rzeczona entropia jest odpowiedzialna za wszystkie nieszczęścia, które się ludzkości do tej pory przytrafiły, jak też i za te, które w bliższej i dalszej przyszłości nas czekają. Jest dużo starsza niż ludzkość. Była, jest i będzie. Czymże jest ta ,,zaraza”? Jak skorzystamy z niezawodnej ,,Wiki”, to się dowiemy: ,,termodynamiczna funkcja stanu, określająca kierunek procesów spontanicznych w odosobnionym układzie termodynamicznym. Jest miarą nieuporządkowania tego układu i rozproszenia energii”. Problem polega na tym, że entropia zawsze sama wzrasta – znaczy tworzy ,,nieporządek”  (rozpraszając, czyli – psując). Jak to działa w życiu? Kilka przykładów: -   Jeśli przyrządzisz jakąś smakowitą potrawę i ją zostawisz na stole, to wkrótce zepsuje się i nie będzie się nadawała do konsumpcji. - J

,,Zajebiści" ( w hołdzie Zdzichowi)

  Coraz nas mniej – ,,zajebistych” – enigmatyczny wizerunek. Co rusz któryś wypada z listy – wymierający podgatunek.   Kto wy, – ktoś spyta – ,,zajebiści”? W czym wy jesteście wyjątkowi? Kim dziś jesteście, kim byliście? Pajace małomiasteczkowi.   Pajace – tak! Lecz nie barany. W szeregu kroczyć – to coś dla was. Gen buntu wcześnie wyłuskany. I rozpoczęła się zabawa!   Poszło jak konie po betonie, jak ten czarny rumak po prerii. Hajda na koń – centurionie! Od zachcianki do fanaberii.   Walcie się ze swymi normami, Na pohybel dekalogowi! Kto nie pije, ten nie jest z nami, my silni, my dzielni, my zdrowi!   Fakt - pycha kroczy przed upadkiem. I tak to skończyć się musiało. I to na pewno nie przypadkiem - stało się tak, jak stać się miało.   To niby to, ta zajebistość?! To zwykłe chamstwo i prostactwo, ,,hultaj” to ma być osobistość? Takich się tępi jak robactwo!   I tu dopiero się zaczyna, bo upaść prawie każdy może.

Mizantrop

  Stajesz się takim mizantropem, że aż się tego bać zaczynasz. Choć kiedyś byłeś dusza-chłopem, dziś rzeczywistość jest już inna.   Gdzie tkwi przyczyna takiej zmiany? - próbujesz to analizować. Czy jesteś aż tak ,,zamotany”, nie możesz nad tym zapanować?   Bo za co niby miałbyś kochać - tych, co nie myślą tak jak ty? Jak wszędzie wokół istna ,,wiocha”, rozsądku w ludzie nie ma ni krzty.   Czy bliźni się aż tak zmienili, że aż ich nienawidzić trzeba? Przecież tak żeście się lubili - dziś gotów jesteś ich... pogrzebać.   Nie szukaj ukrytego związku między współczesnym a przebrzmiałym. Wiedz, że świat nie ma obowiązku być dla nas wszystkich zrozumiałym.   Żadne to usprawiedliwienie i nie przynosi ukojenia. Jak pleśń rozłazi się zwątpienie i kusi do nicnierobienia.   Czy można na to coś zaradzić? Tak. Piłka jest po twojej stronie. Nie jesteś w stanie ich ,,odkazić”. Tylko – myślenie zmienić swoje.  

Jutro świat będzie inny

  Gdy umiera poeta, gwiazdy gasną na chwilę. Pożegnalny piruet kręcą nocy motyle.   Ciemność w czerni zastyga, mgła się pochyla nisko, liście olchy truchleją, milczy w zadumie rżysko.   Krople rosy zastygły jak te łzy niepotrzebne, strach na wróble wygładza wymięte giezło zgrzebne.   Stare iwy przydrożne - polne płaczki żałobne, szemrzą pieśń pogrzebową, niczym wdowy nadobne.   Nawet księżyc – dostojnik, łzę ukradkiem ociera. Trudno przejść obojętnie Gdy poeta umiera…  

Bezbożnik

Ten – co miał czelność się wyłamać! Co zaczął myśleć po swojemu. Przestał, czy zaczął kłamać? Jedno mnie tylko dziwi – czemu?   A Ty ? Czy miewasz wątpliwości, że coś o tobie decyduje – jarzmo stereotypowości nim się narodzisz – Ci funduje?   Prowadzi Ciebie dokąd zechce, festiwal cierpień Ci funduje, a Ty – czy tego chcesz, czy nie chcesz – w piersi się tłukąc – akceptujesz.   Ścieżki donikąd – niezbadane… Retoryka nader pokrętna. Jedynie, co masz obiecane – to prolongata – w sumie… mętna.   A jednak Tobie to wystarcza, Twój plan minimum – wykonany. Bo niby po co się obarczać stygmatem – wyalienowany!             

A nuż, widelec

 Jakaż to frajda niewysłowiona; wziąć czystą kartkę i napisać wiersz. Fakt – nie każdy o tym się przekona, no, ale tak już w naszym życiu jest.   Nie każdy musi być koneserem, nie każdy prestidigitatorem. Tak jak nie każdy – kolekcjonerem, kobziarzem, czy – inseminatorem.   Myślę, że jednak warto próbować – a nuż, widelec – coś przypasuje. Jak nie nauczysz się lewitować, to może w awiacji się rozsmakujesz?   A może spróbuj z literaturą znajomość bliższą zainicjować? Nawet, jak nazwie to ktoś chałturą, możesz go olać, lub… zignorować.   Po to natura w formie nagrody dała nadwyżki energii mózgu, abyś człowieku; stary, czy młody słów ,,giętkich” używał zamiast bluzgów.

TO BYŁ KRAJ...

Dziś przedstawiam wspomniany wiersz Agnes Migel - niemieckiej poetki silnie sympatyzującej z nazistowskim reżimem, mieszkanki Prus Wschodnich wygnanej z ojczyzny po II wojnie Światowej. (Zainteresowanym mogę udostępnić wspomniany twór-produkt, dla celów porównawczych)                 TO BYŁ KRAJ    Zimno, wiatr wieje po pustej ziemi naszej, popioły łatwiej rozwiać niźli kurz i piasek. Na zburzonej ścianie wysoka pokrzywa, jeszcze wyżej oset na wietrze się kiwa. Był taki kraj... Co się z Tobą, Czasie stało? Tam złote żyto jak jezioro szumiało, tam brzmiał śpiew cichy olch kiełkujących dla klaczy do rzeki źrebaka wiodących. Bryły stodół trwały nieruchomo we śnie i katedra w mieście drzemała bezpiecznie. Był taki kraj... W Noc Świętego Jana ognia tany - od grobu, do grobu – po stare kurhany... Trwał w powietrzu aromat pieczonego chleba, w górze krążył bocian po bezkresie nieba. Morze było lazurowe. I błękitne. Plaże białe, niczym śniegi, aksamitne. Księżyc mieszkał na skraju lasu – naprze