Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2022

Zmora, czy Wernyhora?

  Pod wieczór już było, noc prawie. To taka specyficzna pora, kiedy wszystko jeszcze na jawie, a już jakby było wczoraj.   W ten czas wszystko się może zdarzyć, jak na polu pełnym marchewek. I nie zdążysz nawet zajarzyć, czy to prawda, czy tylko efekt?   Nagle w mroku coś,, zaistniało”, to chyba najwłaściwsze słowo, coś się zmaterializowało i stanęło tuż przy mnie – obok.   Ze strachu omal się… no wiecie, dyskomfort poczułem w mych porach i nagle – jak grom – myśl przeleci: - Jezus Maria – zaś Wernyhora!?   Wielki, stary, zarośnięty, w łachmany jakieś przyodziany. Spojrzał na mnie wzrokiem smętnym I tak rzecze, tonem przygany:   - A czemu ty już nic nie piszesz? Talent ci dany marnotrawisz, zakleszczyły ci się klawisze, zabiorę jak się nie poprawisz!   - Aaale co pisać, powiedz Panie… To nie są jakieś fiki-miki, przecież już wszystko napisane, chyba, że – mam pisać wierszyki?   Dostojny starzec spojrzał srogo, wzro

Do nieba bram

  A kiedy już wszystko zrobiłem, co trzeba było… i nie trzeba, rączki potulnie swe złożyłem i udałem się, gdzie? Do nieba.   Dzwonka żadnego nie znalazłem, kołatki się nie doszukałem. Mur za wysoki, nie przelazłbym, Więc delikatnie zapukałem.   Nie było żadnego efektu, więc nieco głośniej zastukałem. Pozbywszy się resztek respektu po chwili… pięścią łomotałem.   Wtem – judasz się w bramie otwiera, w nim jakiś mocno zgniewany łotr. - Czego?! – swą gębę rozdziera, czyżby to był ten Święty Piotr?   Zbiło mnie to ciut z pantałyku, języka w gębie zapomniałem, sucho zrobiło się w przełyku, po chwili jednak wydukałem:   - Przepraszam, ja do nieba, chciałbym… - A ty przypadkiem nie z Ornety? Na twoim miejscu ja się bał bym do nieba bram walić z tupetem.   Niestety, miejsca u nas nie ma, nieczynne aż do odwołania. To gorsze niźli anatema, bardzo mi przykro ,,proszę pana”.   A gdybyś się interesował, czy jest dla ciebie wyjś

Utalentowany grafoman

  Ze słów wybrać te odpowiednie, we frazę zgrabną je ułożyć: niech czytaczowi mina zrzednie, niech mnie kocha, lub chce batożyć.   Ten oksymoron wypatroszyć, zrobić dokładną wiwisekcję, ze szczyptą grozy i rozkoszy w przyszłość wyprawić retrospekcję.   A kto zabroni bogatemu, choć to bogactwo pyrrusowe, szastać perłami fałszywymi. Czy to na pewno bezcelowe?   A co to znaczy – bezcelowe? Czym różni się od celowego? Tym, czym bezduszne od dusznego? Wyjaśnisz mi to ty, kolego?