Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2020

,,STACJA WORMDITT'' ROZDZIAŁ IX OBÓZ HARCERSKI

9                                                          Obóz harcerski        Warto było pilnować się i nie podpadać - starania moje przyniosły oczekiwany rezultat i pewnego mglistego, sierpniowego poranka 1969 roku stanąłem u bram szkoły w pełnym harcerskim rynsztunku gotowy do wyjazdu na obóz.   Mieliśmy tam jechać ,,Żukiem”, który wiózł zaopatrzenie dla  kwatermistrza obozu. Brzmiało to enigmatycznie, harcerska nomenklatura obozowa była dla mnie jedną wielką tajemnicą, tajemnicą, której arkana miałem wkrótce zgłębić.   Oprócz mnie na pace wypełnionej garami, pudłami i skrzyniami jechało dwóch pasażerów; dwóch Stanisławów. Jednym z nich był mój kumpel z paczki – ,,Lech”. Drugim Staś Dyroh – młodszy ode mnie o rok szczupły, ciemnowłosy, średniego wzrostu młodzieniec. Pełen energii i wiecznie uśmiechnięty.   Obóz mieścił się w pobliżu wsi Glebiska, nad jeziorem Taftowo, kilkanaście kilometrów od Ornety. Jak już wspomniałem jechaliśmy na pace, szczelnie przykryci

,,STACJA WORMDITT'' ROZDZIAŁ VIII V c

8                                                                                         V C                                                                                                              Gdy ja z dziecięco-młodzieńczym zapałem tworzyłem swoją rzeczywistość, która rozrastała się i zataczała coraz to szersze kręgi, obok, równolegle,  toczyły się losy innych.   Można wiele zarzucić ówczesnej władzy, można wytknąć wiele błędów, ale jedno trzeba przyznać - Polska się rozwijała. Nawet z perspektywy niespełna dziesięciotysięcznego miasteczka, jakim była Orneta. Budowano nowe domy, fabryki, szkoły. Tworzył się przemysł, powstawały nowe zakłady pracy.   To prawda, że karmiono ludzi populistyczną papką, że tępiono jakąkolwiek opozycję, że ograniczano ludziom wolność. Ale każdy, kto chciał, mógł znaleźć zatrudnienie. Kto nie chciał – musiał.   Każdy, kto przepracował wymaganą ilość  lat otrzymywał mieszkanie.   Wieczorami można było spokojnie spacerować po ulic
Cieszę się, że moja pisanina znajduje odbiorców, ba - mam nawet sygnały, że niektórzy z Was z niecierpliwością oczekują kolejnej porcji. W związku z powyższym chciałbym podzielić się z Wami pewnym spostrzeżeniem i nie urywam, że liczę na to, że pomożecie mi zrozumieć istotę ,,zagwozdki". O co chodzi ? Jak doskonale wiecie, powieść jest udostępniana rozdziałami, które dodatkowo numeruję dla łatwiejszej lektury. Wydawało mi się, że liczba czytelników poszczególnych rozdziałów będzie stała ( liczna, bądź mniej liczna - ale stała). Logicznym też się wydaje, że liczba czytelników może się zmniejszać - po  przeczytaniu kilku rozdziałów może się komuś znudzić.A tu niespodzianka ! Kolejne rozdziały są ,,odwiedzane" chętniej. Zakładam, że też czytane, choć to wcale nie jest pewne. Rozbieżności są duże - nawet ponad 50%. Ki czort? Albo ktoś traktuje poszczególne rozdziały jako odrębne opowiadania i czyta wybiórczo ( według jakiegoś ,,klucza", albo z lenistwa), albo ,,licznik&quo

,,STACJA WORMDITT'' ROZDZIAŁ VII III a - IV a

7                                                                 III A / IV A      Okres nauki w trzeciej i czwartej klasie to czas, w którym z mojego punktu widzenia w szkole nie wydarzyło się nic, godnego nawet wzmianki. Nie musiałem w najmniejszym nawet stopniu wysilać się, by przyswajać wpajaną na lekcjach wiedzę. Wiele natomiast działo się poza szkołą.   W domu lekcjom nie poświęcałem zbyt dużo czasu – wszak było tyle ciekawszych zajęć.   Rodzice nie zmuszali mnie do przesiadywania ze szkolnymi podręcznikami odkąd przestali czerwienić się ze wstydu wysłuchując na wywiadówkach sarkania na temat moich możliwości intelektualnych.    Mając na uwadze mądrość życiową ojca, który mi powtarzał: ,,Synu, nigdy nie pchaj się by być pierwszym, ale też staraj się nie być ostatnim” absolutnie mi nie zależało na tym, by być tak zwanym dobrym uczniem. Bez żadnego wysiłku wpisywałem się w model preferowany przez mego ,,inaczej ambitnego” ojca.     Czas wolny, a  dysponowałem nim