Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2022

Bożonarodzeniowe pytanie

  - Po co ty żyjesz? – zapytała bez cienia złości, czy ironii. Gdzieś tam zapewne podsłuchała wytrych-teskst zaczepno-obronny.   Wymądrzać mógłbym się na pewno, patosem frazesy omaścić, błysnąć swa tożsamością gniewną: - Filozofować chcesz? A naści!   Lecz czemu płoszyć zacne dziewczę, z sympatii zapytała szczerze,   więc odpowiadam: - Nie wiem. Jeszcze. Ale się dowiem. I w to wierzę.   Dlatego pytam, sprawdzam, wątpię, szukam, poprawiam, dementuję, a   czasem coś naprawdę tąpnie, czasem się srodze rozczaruję.   Ja się na świat ten nie prosiłem, to nie dla ochotników misja, lecz skoro już się tu zjawiłem, to może warto porozmyślać.   Traktuję to jak wyróżnienie. Jeża nikt o to nie zapyta, choć pożyteczne to stworzenie, a ja to tylko ten… łachmyta.          

Pocieszycielka strapionych

  Jeżeli szukasz nadziei w szkle, gdy łudzisz się, że to pomoże – wiedz, że jest już z tobą bardzo źle. Niestety – będzie tylko gorzej.   Wiem też, że ty mi nie uwierzysz, bo przesadzam, kasandryczę, że to gadki dla młodzieży, smętne tony jak z kantyczek.   Ciebie to przecież nie dotyczy, minie zła passa – zrezygnujesz. Lecz póki co – kropla słodyczy baterie twe regeneruje.   Nie mogę mieć do ciebie żalu, że nie chcesz wierzyć w to co powiem, że jest niestety już ,,po balu”, lecz to dla ciebie pustosłowie.   Twa pocieszycielka strapionych prócz problemów – wszystko rozwiąże, ty od rozsądku uwolniony opamiętać się możesz nie zdążyć.   Kiedyś zapytasz – czemu to ty, czym sobie na to zasłużyłeś? Poleją się przy tym gorzkie łzy. Ja już odpowiedź znam – bo piłeś…

Zima przyszła

  Zima jak kiedyś do nas przyszła, jak dawno niewidziany bliski, atrybutami swymi błysła – wyczarowała jej nadwyżki.   Wszystko przykryła grubą bielą, szczodrze, jak z rogu obfitości. Krajobraz przykrył mleczny welon; Brudu nie widać, ni szarości.   W krainę ,,kiedyś” mnie przemyca, czarodziejka, iluzjonistka, kiedy nie tylko okolica była biała, jasna, czysta.   Chociaż niestety to iluzja, dzięki ci za to Biała Pani. Wniosek, albo mądrzej – konkluzja: byt bez fantazji jest do bani!   Przeszłość najbardziej uzależnia, żadna tu rola ,,silnej woli”. To się nadaje do leczenia? Bo ja jestem przeszłościoholik.

Ręce precz od leniwych!

  To nie czas, ani miejsce, na pisanie wierszy. To czas na słuchanie szumu morza i świerszczy. Zaraz, zaraz – ale tu przecież świerszczy nie ma! Skoro tak, to może napiszesz poemat. Czemu poemat? Lepiej całą epopeję – już szykuję raptularz, już swe pióro grzeję! Ty, wierszokleta, nie róbże tu widowiska, to na żartach też się nie znasz? Co się ciskasz? Żaden z ciebie Homer, nawet prowincjonalny, tyś jest na wskroś banalny i protekcjonalny. Udajesz, że coś tworzysz, że jesteś poetą, a tak naprawdę, to czas poświęcasz bzdetom.                                         *   Ludzie! Przestańcie krzyczeć na leniwych. Przecież oni nic nie zrobili, a wy o tym wiecie.

Ambaras

  Wstałem dziś jakiś taki, nieswój… Jakby z innego scenariusza. - Zrób coś, byt swój zamanifestuj – wewnętrzny głos zaskamlał w uszach.   Zwlekłem się z wyra – szósta dziesięć. Przez okno na zewnątrz wyjrzałem; zima to, czy jeszcze jesień? Zaraz, zaraz – co to ja chciałem…   Życie mnie cosik nie zachwyca, zaraza jaka, czy dyfteryt? I nagle myśl, jak błyskawica: - To nie zaraza! Jam emeryt…   Ja iść nie muszę do roboty, dziś, jutro i pojutrze. Nigdy! Wszystkie dni wolne jak soboty. To ulga, czy poczucie krzywdy?   I co ja teraz będę robił? Jak ten, co wszystkie zna krainy, a gdy do kresu w końcu dobił – a tam: ni domu, ni rodziny…

Pilnie poszukiwany

  Optymizmu usilnie szukam, co mi pozwoli ufność krzewić, że gdzieś go znajdę, jeszcze ufam – łan zielony wśród pól badziewi.   Gdzieś ty, micie pstry, kolorowy? Kogo otuchą swą obdzielasz? Jak cię zwabić, jak złapać, złowić, bo u nas jak czwartek niedziela.   Poczucia humoru już nie ma, jak węgla na składzie opału, trwa smutny życiowy poemat, a ceny już zwariowały.   Wspomnienia tylko pozostały. I cynizm. I ironia gorzka. Nie najlepsze to materiały, by wierszyk pogodny powstał.   Więc jeżeli gorzki być musi, nie ma co zbyt dużo biadać – trzeba tyle z niego wydusić by gorzki był – jak czekolada.