Eskapistyczne peregrynacje w krainę liter jako sposób na uatrakcyjnienie człowieczej egzystencji.
Kto mnie na tę ścieżkę wprowadził? Do dziś
nie znam odpowiedzi na to pytanie, chociaż nieraz je sobie zadawałem i nieraz
próbowałem bezskutecznie znaleźć odpowiedź. To nie było i nie jest moją
obsesją; prawdę powiedziawszy – nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest to, że na
niej byłem, jestem i mam nadzieję, że dopóki intelekt pozwoli - nie zejdę z
niej na manowce.
Zaczęło się od czytania. Jak wielu młodych
ludzi czytałem. Czytałem dużo, ale według własnego klucza. Buntowałem się
przeciwko lekturom szkolnym (jedyna, którą przeczytałem, to ,,Lalka”,
niekoniecznie w terminie wyznaczonym przez program szkolny). Buntowałem się
przeciwko modnym trendom (literatura iberoamerykańska, science fiction etc.),
nie szpanowałem ,,zaliczaniem” trudnych pisarzy (,,Jojce`a ostatnio
czytałem”). Moje spotkania z literaturą były bardzo prywatne, nawet intymne. Na
szczęście nie miałem nigdy nad sobą żadnego ,,cenzora”. Zawsze byłem
niestatystyczny, również w tej dziedzinie.
Potem przyszedł czas na szaradziarstwo. Nigdy
nie bawiłem się prostymi krzyżówkami panoramicznymi i podobnymi. Uwielbiałem:
krzyżówki z przymróżeniem oka, baśki, jolki, krzyżówki hetmańskie. Cotygodniową
ucztą była krzyżówka z ,,Przekroju”. Potem przyszła fascynacja: anagramami,
palindromami, ariadami, kastaliami, neokastaliami i innymi drobnymi formami.
Sam je też tworzyłem. Swego czasu miałem nawet krótki romans z krakowską ,,Agorą”.
Wiele czasu upłynęło zanim sam zacząłem
pisać. Z obowiązku wypada przyznać się do przygody z poezją. Tak – to też ,,zaliczyłem”.
Jakoś mnie nie wciągnęło. Mam wiele szacunku dla prawdziwych poetów. Sam do
nich nie należę. Proszę – nie pytajcie, kogo nazywam ,,prawdziwym poetą”.
Dziś wiem, że jestem uzależniony od pisania.
Piszę to z pełną świadomością, bo o uzależnieniu wiem prawie wszystko. Jeśli
ktoś z Was chce sprawdzić, czy na tę dolegliwość ,,cierpi” służę zestawem do
nozologicznego diagnozowania uzależnienia od pisania:
-
Głod pisania – silna, natrętna potrzeba nabazgrania czegokolwiek z
kompulsywną tendencją do natychmiastowej realizacji. Przy czym chcę od razu
przestrzec, że to jest bardzo uproszczona interpretacja tego, nie ukrywam
kluczowego objawu. Taka – do zrozumienia dla każdego.
Objaw ów
może przybrać dużo subtelniejszą postać, przez co jego identyfikacja bywa
wyzwaniem dla diagnozującego. Żeby nie wchodzić zbytnio w szczegółowa analizę
zobrazuję czym to się zazwyczaj kończy: ,, Popełniłem książkę !” Tak, moi
drodzy – to nie są żarty ! (,,Jak Boga kocham – nie chciałem! Nie wiem jak to się stało”).
- Utrata kontroli nad pisaniem, a w krańcowej
fazie nad życiem (w celu lepszego zrozumienia odsyłam do przeczytania mojego
opowiadania ,,Pamięci Edgara Allana Poe”). Zaniedbywanie alternatywnych
sposobów spędzania czasu wolnego na rzecz kilku schematów związanych z
pisaniem.
- Koncentracja życia wokół pisania – pisanie
staje się nadrzędnym priorytetem w egzystencji. Nie istnieje nic ważniejszego.
Wszystko jest podporządkowane pisaniu.
- Wzrost tolerancji na pisanie. (Zaczyna się
niewinnie; jakieś opowiadanko, nowelka. Potem tradycyjne powieści i ani się
obejrzysz, jak zabierasz się za trylogię, czy sagę).
- Zespół odstawienia – zestaw bardzo
nieprzyjemnych dolegliwości somatycznych i psychicznych towarzyszących
konieczności przerwania pisania. Na przykład przymus udania się do pracy, lub
podjęcia innego niewolniczego zajęcia.
- Pisanie, mimo świadomości bezsensowności i
ponoszonych konsekwencji ( alienacja, marginalizacja, wyautowanie, literackie
zubożenie etc.)
Żeby uznać
się za uzależnionego od pisania wystarczy u siebie rozpoznać jedynie trzy z
wymienionych objawów. Przy czym – w przypadku tej formy uzależnienia nie jest
ważna opinia diagnosty, a raczej autodiagnoza. Czyli nie ufajcie tym, którzy
będą wam cokolwiek w tej materii wmawiać. Ufajcie sobie.
No, tak… Miało być na poważnie, a wyszło –
jak zwykle. Wybaczcie, jeśli możecie.
Mieczysław Łuksza
28.06.2020r
Aż się chce napisać "a nie mówiłem" , w komentarzu do wspomnianego opowiadania wyraziłem zaniepokojenie. Odpowiedź że to na niby, że fikcja uspokoiła mnie, i teraz wieść o uzależnieniu, nie mogę z tym dyskutować bo w tej materii autor jest specjalistą. Ja wiem tyle że każde uzależnienie jest destrukcyjne, a w przypadku twórcy raczej intuicyjnego może doprowadzić do złych skutków i nie chodzi mi tu o życie bo to oczywiste, ale o jakość tego co powstaje. Zastanawiam się czy w uzależnieniu od pisania (tworzenia) można zastosować podobne zasady jak w przypadku internetu, komputera, zaprzestanie możliwe nie jest a ścisłe zasady już tak.
OdpowiedzUsuńZadaję pytania, odpowiedż jest po stronie fachowca i raczej jestem spokojny bo przypadłość nieźle trafiła.
Abstynencji nie oczekuję, selektywnej twórczości życzę. Pozdrawiam.