Życia obserwator

 

Nie – nie byłem nawigatorem,

reżyserem też być nie chciałem.

Byłem życia obserwatorem

i do dzisiaj nim pozostałem.

 

Czy wierzę w przeznaczenie? Nie wiem.

Biorę od życia to, co daje.

Raz bywa gorzej, a raz lepiej –

na stanowisku pozostaję.

 

Cenię te moje obserwacje,

nie lekceważę, nie marnuję –

przyjmuję jak gratyfikację

i często je wykorzystuję.

 

Skupiam się na tym, na co mam wpływ.

Czy tego wiele? Mnie wystarcza.

Mnie nie potrzebny jest żaden zryw –

po co balastem się obarczać.

 

Na kasę pazerny nie jestem,

sukcesów innym nie zazdroszczę.

Pomagam: czynem, słowem, gestem

i przez to me życie jest prostsze.

 

Odpuściłem sobie kontrolę,

kreować go się nie starałem,

pomimo tego, nolens volens –

koneserem życia zostałem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łapu-capu

,,Tu każdy kwiatek"

Panie Stachura