Odsłony

 

Przeżyłem więcej, niż większość z Was,

tak jakbym żył w czterech odsłonach.

Kumple, harcerstwo, ileś tam klas,

nimb Tego, co na krzyżu skonał.

 

Odsłona pierwsza mego życia:

ja wierzący, praktykujący,

przy spowiedzi – nic do ukrycia.

Młody, zdolny, życia łaknący.

 

I tu alkohol się pojawił:

skusił, omotał, zbałamucił.

Godności wszelkiej mnie pozbawił,

jak zmięty frak na glebę rzucił.

 

To wstydliwa – druga odsłona;

sen koszmarny, tylko na jawie.

Lecz nie dałem się pokonać -

sam wdepnąłem,  sam się wybawię!

 

I stanąłem jakoś na nogach –

wywalczyłem  trzecią odsłonę.

Nie chcę mieszać w to wszystko Boga,

byłoby to zbyt uproszczone.

 

To katharsis, przeobrażenie,

powątpiewać mi pozwoliło,

odmieniało świata widzenie,

pozamykane – otworzyło.

 

Aktualna moja odsłona –

ja, agnostyk, wręcz – ateista.

Czy ostatnia? Niewykluczone,

wszak – nie zamknięta jeszcze lista.

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łapu-capu

,,Tu każdy kwiatek"

Panie Stachura