Kawa po warmińsku
Bo picie kawy przyjacielu
wędzidłem może być, lub taktem.
Lekceważone przez tak wielu
dawno przestało być spektaklem.
A szkoda! Bo niewiele trzeba,
by miast kawy ,,po barbarzyńsku”
skosztować odrobiny nieba –
napić się kawy ,,po warmińsku”.
Do tego celu jest niezbędny
jakiś zakątek Warmii – zacny;
swe preferencje tu uwzględnij –
od ulubionych miejsc swych zacznij.
Jak już wybierzesz to właściwe,
zaproś na kawę kogo lubisz,
bo jak to ma być osobliwe –
musisz być wśród życzliwych ludzi.
Kawa nie może być poślednia
i koniecznie – świeżo zmielona,
a tego nie możesz zaniedbać;
bez młynka – impreza chybiona.
Zaparzyć możesz degustare,
ja – po turecku preferuję,
bo mojej kawy łyków parę
,,niebiątko” w gębie gwarantuje.
Żadne tam kubki, ani szklanki –
będą żałosnym substytutem –
porcelanowe filiżanki
jedynym godnym atrybutem.
Jak już raz tej kawy spróbujesz,
to zawsze będziesz o niej marzył
i nigdy z niej nie zrezygnujesz,
jeśli okazja się nadarzy.
Brakuje mi trzech niezbędnych elementów dla zaspojenia znanych mi pasji autora:
OdpowiedzUsuń- ten zakątek Warmii musi być urokliwym łowiskiem
- zaproszeni ludzie powinni być zauroczeni historią tej krainy, a w każdym razie chętni do jej poznania
- opisanie tego koniecznie Pelikanem, może być wierszem, w szeroko czytanej kronice
Z życzeniami rychłej realizacji Serdecznie Pozdrawiam
Niewątpliwie - czujesz klimat, Tadek!
UsuńPozdrawiam serdecznie!