ROCZNICA

   Mieczysław Łuksza

 

 

 

                                                     

 

 

      Dziś mija dokładnie rok od zdiagnozowania pierwszego pacjenta w naszym kraju. Czekaliśmy na ten moment, łudząc się, że może jakimś dziwnym trafem nas to ominie. Wszak jesteśmy  Polakami, a Polacy, jak wiadomo: są wyjątkowi. To pupile Pana Boga.

     Nie ominęło. ,,Zaraza” nie kieruje się sentymentami, nie jest rasistą, traktuje wszystkich jednako: żółty, czarny, biały – atakuje jak leci. Na kogo wypadnie – na tego BĘC !  Kto ma szczęście, tego ominie, lub przejdzie to bezobjawowo. Kto nie ma  – odchoruje, czasami bardzo boleśnie. Kto ma pecha, do tego jest  schorowany – może niestety ponieść najwyższą ofiarę.

    Tak to wygląda, bez względu na to, czy ktoś się z tym zgadza, czy nie. Bo są i tacy, którzy uważają, że nie ma żadnej pandemii. Że to spisek, cynicznie uknuta intryga, która ma służyć… tu wymieniają wiele, nieraz bardzo dziwacznych celów (jak chociażby te czipy, wstrzykiwane w trakcie szczepienia ochronnego, mające służyć kontrolowaniu ludzkości – jakbyśmy do tej pory, jak te niewinne pacholęta, rzeczywiście cieszyli się niczym nieskrępowaną wolnością).

   Koronnym argumentem tych sceptyków jest niska śmiertelność  COVID-19. Co to za zaraza, mówią?Kiedyś to były zarazy!  Owszem, mają trochę racji. Czarna śmierć, epidemia panująca w średniowiecznej Europie od 1346r, trwająca siedem lat, pozbawiła życia około 50 milionów ludzi. Szacuje się, że mogło to być do 60% populacji Starego Kontynentu. Słynna pandemia – grypa hiszpanka zebrała żniwo nawet 100 milionów istnień ludzkich. W ciągu roku ! Była to prawie 1/3 ziemskiej populacji. Dla niewtajemniczonych, bo jestem święcie przekonany, że takowi istnieją – pandemia, to epidemia o międzykontynentalnym zasięgu.

   Czy taka hekatomba przekonałaby sceptyków?  Ilu ofiar potrzeba, żeby niedowiarki uwierzyły? Najprędzej jednak by się przekonali, gdyby sami zachorowali, choć tego nikomu nie życzę. Nie zapominajmy, że ,,zaraza” nie powiedziała jeszcze - ,,starczy tego”…  Niech ci, co wierzą w potęgę modlitwy modlą się, aby stało się to jak najrychlej.

   Wiele, bardzo wiele złego się stało. Wiele złego dzieje się i niestety nadal będzie się działo  z powodu tego fatum, które nas dopadło. Lista nieszczęść jest bardzo długa. To nie tylko ofiary i ich rodziny, choć oni ucierpieli najbardziej. To miliardy, których to dotknęło bezpośrednio, lub pośrednio. Skala poniesionych konsekwencji jest bardzo zróżnicowana, pamiętajmy jednak o subiektywnym odbiorze – moje małe nieszczęście jest dużo boleśniejsze niż tragedia innych.

   Niektórych konsekwencji nie jesteśmy w stanie dzisiaj przewidzieć, bo urazy psychiczne, których doznaliśmy w trakcie trwania pandemii, długo jeszcze będą dawać znać o sobie.

    Jedną z największych strat, jakie ponieśliśmy jest utrata poczucia bezpieczeństwa. Tego bezpieczeństwa, które, choć kruche, to jednak było. Świadomość, że z dnia na dzień mogę stracić wszystko, co jest dla mnie cenne jest przerażająca. Paraliżuje, choć oddalamy ją od siebie najdalej, jak umiemy. Na to cieniem kładzie się izolacja, która jest znakomitą pożywką dla depresji. Sprzyja również podziałom. A w tej ,,konkurencji”, my Polacy,  jesteśmy bezkonkurencyjni. My musimy być podzieleni. Prócz tych tradycyjnych pandemia umożliwiła stworzenie kolejnych: na tych, co traktują zagrożenie wirusem bardzo poważnie, i na tych, o których już wspominałem.

    Następny podział - szczepionki. Zdawać by się mogło, że w XXI w, w środku Europy,  będzie to czysta formalność. Że czasy, kiedy  skołtuniony chłop polski uciekał przed lekarzem w najgłębsze knieje minęły bezpowrotnie. Gdzie tam ! Są tacy, którzy zacietrzewieni urządzają wręcz krucjaty przeciwko tym, którzy chcą się zaszczepić. Używając przy tym argumentacji żywcem wyjętej z ,,Konopielki”.

   Tu chcę zwrócić uwagę na coś bardzo ważnego. Szczyciliśmy się, że mimo różnicy zdań i poglądów w stanach wyższej konieczności stawaliśmy się jednością. Staliśmy murem naprzeciw zagrożeniu, stanowiliśmy monolit. Bez względu, czy to była wojna, czy pożar u sąsiada, czy powódź zagrażająca nam wszystkim.

   Co się z nami stało? Gdzie nasza solidarność? Gdzie wspólnota interesów? 

Komentarze

  1. Chcę porozmawiać o dwóch rozpoznanych przez Ciebie grupach szkodzących zdrowiu w pandemii. Pierwsza "zacofany polski chłop rodem z Konopielki" jest, istnieje ale bardziej uniwersalny, przykładem - powszechny sprzeciw Niemców przeciw szczepionce Astry do tego stopnia że prawdopodobnie wkrótce za ok.150 zł będzie się można u nich zaszczepić.
    Grupa druga to w sumie darwiniści którzy mimo werbalnemu zaprzeczaniu, potwierdzają istnienie zarazy i oczekują że mocniejsi przeżyją a tymi mocniejszymi będą oni bo są młodzi, może oprócz jednego.
    Brakuje mi w Twojej analizie bardzo ważnej najliczniejszej grupy. Nie zauważyłeś tych którzy nie uważają się za kretynów ani płaskoziemców a jednak po zbiorowym zarażaniu na Krupówkach pisali w swojej gazecie i mówili w swoim radiu o "Nocy wyzwolenia w Zakopanym ". Zachwalanie tak bardzo ryzykownych i prymitywnych zachowań jako buntu przeciwko władzy jest wyjątkowo perfidne, codziennie słyszę butne odpowiedzi gdy zwracam uwagę na brak maseczki, do tego stopnia że nie ma nic o maseczkach w konstytucji .Uważam że mimo sympatii politycznych należy piętnować wszelką głupotę.
    Wrażliwie i mam nadzieję obiektywnie Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BONUS