Mieczysław Łuksza PATRIOTYZM - DYLEMATY DYLETANTA

 

                                                                                             

 

   Patriotyzm – ,,postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęci ponoszenia za nią ofiar i gotowości do jej obrony. Charakteryzuje się przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste”. Tyle Wikipedia. Ładne, okrągłe słówka.

Według encyklopedii PWN ,,[łac<gr.] W znaczeniu ogólnym wszelkie umiłowanie ojczyzny jako miejsca swojego pochodzenia i/lub zamieszkania”. Tyż piknie.

 ,,Często, choć nie we wszystkich językach i ideologiach patriotyzm jest przeciwstawny nacjonalizmowi, jako tylko takie przywiązanie do ojczyzny i tylko taka solidarność, którym nie towarzyszy wrogość do innych narodów i chęć ich poniżenia”.

Według PWN nacjonalizm – (z łac. natio ,,naród”)  ,,Przekonanie, że naród jest najważniejszą formą uspołecznienia, a tożsamość narodowa najważniejszym składnikiem tożsamości jednostki, połączone z nakazem przedkładania solidarności narodowej nad wszelkie inne związki i zobowiązania, ideologia polityczna wg której podstawowym zadaniem państwa jest obrona interesów narodowych, a jego zasięg terytorialny winien odpowiadać obszarom zamieszkanym przez dany naród”.

A teraz Wikipedia: ,,Nacjonalizm – przekonanie, że dany naród jest najwyższą wartością i najważniejszą formą uspołecznienia, z którego wynika określona postawa polityczna, gospodarcza, czy społeczna. Nacjonalizm może, ale nie musi, wiązać się z takimi postawami jak etnocentryzm, patriotyzm, czy megalomania narodowa”.

No i wszystko jasne, można postawić kropkę i zająć się czymś innym, może pożyteczniejszym.

Czy na pewno? Niezupełnie.  Po dokładniejszym przeanalizowaniu powyższych interpretacji, nad tym pięknie brzmiącym ,,patriotyzmem” zaczyna się wytwarzać jakiś nieświeży zapaszek. Pojawiają się wątpliwości i rodzi się wiele pytań. Pytań, na które trudno znaleźć satysfakcjonujące odpowiedzi.

Jak daleko jest od patriotyzmu do nacjonalizmu? Kimże jest, na każdej szerokości geograficznej, ,,prawdziwy patriota” - jak nie nacjonalistą, który jest przekonany, że jego naród jest najwyższą wartością?

Piszą tam, że nacjonalizm może, ale nie musi wiązać się z patriotyzmem. A jak już się połączy ten nacjonalizm z patriotyzmem, to co powstanie? Nacjopatriotyzm, czy patrionacjonalizm? Bo jak nacjonalizm może się wiązać z patriotyzmem, to patriotyzm może się wiązać z nacjonalizmem. Czy to tylko w jedną stronę działa? Chyba raczej w tę i we w tę. Jeśli tak, to ja jeszcze zapytam – a kiedy może? Czy jest na to jakaś rozsądna odpowiedź? Jeśli jest, to jest też przyzwolenie i patriotyzm staje się nacjonalizmem. A wtedy hulaj dusza piekła nie ma – przykładów na to w historii tyle co łupieżu na łbie flejtucha. A może w nacjonalistę może się przeistoczyć tylko ,,prawdziwy patriota”, ci nieprawdziwi nie są w stanie przejść takiej metamorfozy? Byłaby to jakaś szansa, ale życie pokazuje, że przy specyficznych nastrojach, które nietrudno stworzyć, ci niedowartościowani patrioci szybko stają się pełnoprawnymi, gorliwymi synami narodu. Gwałtownie rośnie w nich zapotrzebowanie na dumę narodową.

Na pusty śmiech zbiera, gdy na chwilę pochylimy się nad słowami o patriotyzmie -,, jako tylko takie przywiązanie do ojczyzny i tylko taka solidarność, którym nie towarzyszy wrogość do innych narodów i chęć ich poniżenia”.

Pokażcie mi choć jeden taki naród, który się do tego stosował, lub stosuje. Chyba, że … Rosjanie ! No właśnie – przecież nawet ich prezydent Pokojową Nagrodę Nobla otrzymał. Apologeta światowego miru, nieprzejednany orędownik miłości i braterstwa między narodami. Co, brzmi niepoważnie? To może jego poprzednicy, ten który Hitlera pokonał? Też nie.

 No to może my – Polacy (nasz prezydent-elektryk też taką nagrodę otrzymał), podobno znani z nietuzinkowej gościnności, może my jesteśmy takim narodem, co nie czuje wrogości do innych, nie mówiąc już o chęci poniżenia kogokolwiek.

Bez komentarza.

Może Anglicy, Francuzi. Amerykanie, Szwedzi, Szwajcarzy ? Nie ma! Nie ma takiego narodu, jeśli kiedykolwiek był, to bardzo szybko zniknął z powierzchni Niebieskiej Planety. To byłoby wbrew ,,ewolucji cywilizacji” . Mark Twain powiedział kiedyś ,, Dobre wychowanie, to sztuka kamuflażu jak wiele myślimy o sobie, a jak mało o innych”. Sens tej zasady obowiązywał, obowiązuje i będzie aktualny zawsze, gdy w grę będą wchodzić partykularne interesy narodowe. Nie ma grabi, które nie grabią od siebie. Kamuflowanie tego poprzez ubieranie w ładne słówka, ułatwia tym, którzy ludzkimi masami rządzą manipulowanie nimi, pozwala im spać spokojnie.

Bo jakoś trzeba usprawiedliwić wysyłanie na śmierć milionów młodych ludzi walczących po jednej i po drugiej stronie. Przy czym jedni i drudzy walczą pod tym samym sztandarem – patriotyzmu.

Tam, gdzie patriotyzm, tam też bohaterowie, nie ma patriotyzmu bez bohaterów. A jacy to bohaterowie? Ano, przede wszystkim, ci co zabijają. Zabijają z poczucia obowiązku, z miłości do ojczyzny (Ojczyzny - pisanej w każdym kraju wielkimi literami), nagradzani medalami, czczeni pomnikami za swe ,,czyny”, rozgrzeszeni przez boga w danym kraju panującego. Oczywiście – to nie jedyni bohaterowie-patrioci jacy w wojnach uczestniczą. Bo Ci, co giną, Ci, co zostają kalekami - to też bohaterowie i patrioci.

A co z tymi, którzy nie chcą zabijać i nie chcą być zabici, czy okaleczeni – czy oni mają szansę zostać bohaterami? Patriotami? Tchórze - nigdy!!! Chyba , że siedzą w sztabach, daleko od frontu, a na pagonach mają co najmniej szlify generała. Oni nie skończą jako krwawe strzępy rozerwane granatem, nie wyrzygają przestrzelonego na polu walki płuca. Jedynie czym mogą rzygać, to nadmiarem alkoholu wypitego w kasynie. A mogą zostać patriotami-bohaterami. Im więcej śmierci na polach walki, tym łatwiej.

Jeśli chodzi o patriotyzm, to jeszcze  jeden kłopotliwy aspekt wchodzi w rachubę – jak być patriotą podczas pokoju? Bo w czasach wojen to trudno ich zliczyć.

Patriotyzm, to oddanie własnej ojczyźnie. Ojczyzna to państwo. Państwo, to ludzie. Obywatele (a może to określenie nadal brzmi zbyt pejoratywnie?). Ci obywatele wybierają w demokratycznych wyborach jakichś przedstawicieli władzy. Ci przedstawiciele rządzą całym krajem. Decydują o losach milionów ludzi. Decyzje władz mogą się podobać, lub nie. Zazwyczaj podobają się jednym, nie podobają innym. Podobają się przeważnie tym, którzy przez tę władzę są jakiś sposób hołubieni. Tym wybrańcom łatwo być patriotami. Wystarczy: oklaskiwać przy łopocie flag z godłami państwowymi, maszerować w pochodach wyrażających poparcie rządzącym, czcić święta państwowe, cieszyć się uprzywilejowaną pozycją.

A jak ma wyglądać patriotyzm tych, co uważają, że są przez rządzących: pokrzywdzeni, okradani, zniewalani?  Mają pokornie znosić swój los, czy może modlić się do obowiązującego, lub jakiegoś innego, bardziej sprawiedliwego boga?

A może mają się zbuntować przeciwko niesprawiedliwości i zawalczyć o swoje? Ale, czy to będzie patriotyzm, czy czyn haniebny, zasługujący na karę? Występują przecież przeciwko praworządnej władzy i patriotom wiernym swojej ojczyźnie. To gdzie w tej sytuacji patriotyzm, co się z nim stało - ja dyletant się pytam?



                                                                                                       

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łapu-capu

,,Tu każdy kwiatek"

Panie Stachura