Agnes Miegel ES WAR EIN LAND (To) BYŁ (TAKI) KRAJ … Zimno, wiatr wieje po pustej ziemi naszej, popioły łatwiej rozwiewać niźli kurz i piasek. Na zburzonej ścianie wysoka pokrzywa, jeszcze wyżej oset na wietrze się kiwa. Był taki kraj... Co się z Tobą, Czasie stało? Tam złote żyto jak jezioro szumiało, tam brzmiał śpiew cichy olch kiełkujących dla klaczy do rzeki źrebaka wiodących. Bryły stodół trwały nieruchomo we śnie i katedra w mieście drzemała bezpiecznie. Był taki kraj... W Noc Świętego Jana ognia tany - od grobu, do grobu – po stare kurhany... Trwał w powietrzu ar...
Posty
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dendrologiczna sielanka Mógł jej nasionko zanieść wszędzie frywolny, beztroski hulaka, a stwierdził, że jej dobrze będzie obok solidnego dębczaka. Rośnie sosenka w jego cieniu, ani to żonka, ni kochanka - jej korzeń przy jego korzeniu – dendrologiczna sielanka. A co będzie jak wyrośniecie? Zjawią się szyszki i żołędzie. Pniami rozpychać się zaczniecie, co z bukoliką waszą będzie? Drzewa obok – powątpiewają. Zna życie aleja lipowa. Na przetrwanie szans wam nie dają, a ja - będę wam kibicował!
,,Tu każdy kwiatek"
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
,,Tu każdy kwiatek” Wiersze można pisać o wszystkim co się na pióra grot nawinie. I o zielonym czterolistnym, i o szemraniu w Szczebrzeszynie. O bohaterach coś napisać. Tylko skąd dziś brać tych herosów? Nie ma już Klossa, ni Małysza, kogo zaprzęgnąć do etosu? Można z patosem i dostojnie, aż na cokołach spiż zajęczy, albo swobodnie, wręcz frywolnie tęskniących pań serduszka miękczyć. Zośka tu nigdy już nie wróci, tam, na obczyźnie – wyszła za mąż. Bard żaden jej nie zbałamuci. Bo Sofie jest dziś wielką damą.
Polskie zachody
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Pewnie, że są piękniejsze. Bo są. Hen – na archipelagach rajskich, gdzie niebo nie bywa skute mgłą, a słońce nie przywdziewa maski. Gdzie każdy z nich jest jak z obrazka – nieskazitelnie wyjątkowy. Z zachwytu można tylko mlaskać; on w pięknie swym aż groteskowy. Bo ten obrazek się nie zmieni przez trzysta sześćdziesiąt w roku dni – tam nie ma zimy, ni jesieni; jak landszaft na nieboskłonie tkwi. U nas, proszę: pełna oferta! Zachody niczym z katalogu, zadowolą i malkontenta, i tego co chce żyć ubogo. Te zimowe jak białe kruki, podarki od Królowej Śniegu, lodowej ery praprawnuki - od Rzeszowa do Kołobrzegu. Te jesienne, kolorowe: w żółciach, brązie i czerwieni. Również te listopadowe – ten najsmutniejszy akt jesieni. Te letnie są najcudowniejsze! Przesycone dobrocią świata, raju owoce najsmaczniejsze – idealna kurtyna lata.
Panie Stachura
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Jeśli ona taka prosta – to wszystkiego najlepszego! Ja już nie chcę żadnych rozstań, raczej wolę coś swojskiego. Ja nie wyjdę na przestworza, nie napiszę super wiersza, lecz wyjść mogę na bezdroża by posłuchać nocą świerszcza. Nie zamienię nocy smutnej w żaden nowy dzionek jasny, to byłoby zbyt okrutne – budzić ludzi po dwunastej. Nie tam – w Meksyku, w Monterrey chcę z wykrzywiona gębą trwać, tu w kochanej Ornecie mej wolę w teatrach obu grać. Spokój tu i dobrze mi z tym. Potrafię też być cierpliwy. Może i ja zobaczę dym Twej Białej Lokomotywy.
Łapu-capu
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Tak łatwo jest oceniać innych, sam to, niestety, często czynię, dzielę na winnych i niewinnych: trzask-prask i mam już swą opinię. Wewnętrzny prokurator – sędzia, chyba każdy z nas go w sobie ma. Tobie też czasem język swędział, by swój wyrok wydać w trymiga? Warto dać sobie na wstrzymanie, ugryźć się w ten swędzący język, bo błyskawiczne ocenianie absmaku raczej nie oszczędzi. Potem zostajesz z tą obstrukcją, niestety; tak to w życiu bywa – ani to cofnąć, ani upchnąć. Przydałaby się lewatywa