Zmierzch

 

Choć słońce gorące zaszło już,

na nieboskłonie misterium trwa:

oranżowa aureola zórz

nasącza widnokrąg niczym mgła.

 

Hołd składa umęczony, letni dzień

niebem złoto pomarańczowym,

rozpływa się spracowany cień

w ciepłym zmierzchu wczesnosierpniowym.

 

Czas to wyjątkowy, magiczny –

barw bogactwem hipnotyzuje,

ponadzmysłowy, idylliczny,

a niebo – prawie eksploduje.

 

Lecz bez obaw – w to rozżarzenie

jak złodziej wkrada się amarant.

Intruz to, czy wybawienie?

Rychłej ciemności jawny gwarant.

 

Uwolni niebo od udręki,

dopuści to, co nieuchronne,

nocy pozwoli rozsiać wdzięki,

ukryje wszystko, co postronne.

 

 

               Mieczysław Łuksza

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łapu-capu

,,Tu każdy kwiatek"

Panie Stachura